Mój stosunek do WOŚP

16 sty 2019

Jak zapewne wiecie, ważną częścią mojego życia jest fotografia dziecięca i rodzinna, którą aktualnie się zajmuję. Jednak nie zawsze tak było - właściwie, to dopiero od niedawna mam możliwość w ten sposób się realizować. Wcześniej, przez kilka lat głównie pochłaniała mnie walka o życie i zdrowie mojego dziecka, która była na tyle absorbująca, że niewiele już pozostawiała przestrzeni na jakąkolwiek inną aktywność. Zdecydowałam się Wam dzisiaj o tym nieco opowiedzieć, zmotywowana dramatycznymi wydarzeniami w Gdańsku, którymi żyje cała Polska, a także tym, co dzieje się wokół Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy…

O tragicznej śmierci prezydenta Gdańska podczas finału WOŚP nie będę zbyt wiele pisać - powiedzieć o tym brutalnym mordzie, że to szok, niesprawiedliwość, zło i bezsensowne okrucieństwo, to jakby nic nie powiedzieć… Nie chcę też ulec pokusie udawania wszechwiedzącego blogera i wypowiadania się dosłownie na każdy temat. Ani też nie mam zamiaru dać się wciągnąć w falę wzajemnych oskarżeń, politycznego nakręcania się, czarnowidztwa i generowania jeszcze większych podziałów w naszym społeczeństwie (mamy iż aż nadto). Jestem bowiem zdania, że do niektórych ludzkich dramatów najlepszym komentarzem jest CISZA.

Natomiast chciałabym, a nawet czuję, że powinnam się wypowiedzieć na temat atmosfery wokół Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jak zapewne wiecie, Jerzy Owsiak, czujący się częściowo odpowiedzialny za tragedię w Gdańsku oraz mający już dość fali hejtu kierowanego w swoją stronę, zrezygnował ze stanowiska głównego dyrygenta WOŚP. Jest to sprawa, która osobiście mnie dotyka i niezwykle martwi.

Celowo zamieściłam pod tym tekstem portret mojej ośmioletniej córki Laury - a przy okazji bohaterki wielu tworzonych przeze mnie zdjęć. Tak się złożyło, że akurat ta fotografia została wyróżniona w międzynarodowym konkursie „Portret prawdziwy” i razem z innymi zwycięskimi pracami będzie wydrukowana w dużym formacie oraz zlicytowana podczas przyszłych aukcji WOŚP. Dziewczynka ze zdjęcia wygląda na nim spokojnie i bezpiecznie. Większość osób, które trafią na tę pracę nie będzie zdawać sobie sprawy, że młodziutka „modelka” ŻYJE między innymi dzięki sprzętowi podarowanemu przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy… 

Laura nie miała dobrego startu - zaledwie dziesięć minut po swoich narodzinach musiała rozpocząć ciężką batalię o życie, która trwa do dziś, ponieważ jej choroby są nieuleczalne. Zaoszczędzę Wam szczegółów choroby i zdjęć z tamtego okresu - małego poturbowanego ciałka, pokłutego igłami i podłączonego do licznych kabelków, rurek i aparatury. Zresztą, nie mam już potrzeby epatowania takimi obrazami - dziś zdecydowanie wolę skupić się na tym co pozytywne i piękne.

Teraz w naszej rodzinie jest już o wiele lepiej - po tych wszystkich latach walki, specjalistycznego leczenia i rehabilitacji, Laura może czuć się wygrana, gdyż na pierwszy rzut oka nie widać po niej choroby. Chodzi do szkoły, zawiera przyjaźnie, tonie w książkach i komiksach, realizuje swoje kosmiczne pasje. Ma szansę na szczęśliwe i w miarę normalne życie, ma też miłość oraz wsparcie.

Ale początek jej istnienia był piekłem (kto mnie zna, ten wie) i drogą w zupełnie nieznanym kierunku. Przez pierwsze pięć miesięcy Laura ani razu nie widziała domu, a ja tułałam się z nią od szpitala w Wejherowie, przez trzy szpitale w Gdańsku, aż do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, gdzie spędziłyśmy najwięcej czasu. Przez wiele dni, tygodni, miesięcy - codziennie, od rana do nocy - przesiadywałam na oddziałach intensywnej terapii noworodka oraz intensywnej terapii dziecięcej. Widziałam wystarczająco dużo, aby wyrobić sobie własne zdanie na temat działalności Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Dziś nie ma już we we mnie tamtych silnych emocji, za to jest ugruntowane doświadczeniem przekonanie: #WspieramWOSP oraz #MuremZaOwsiakiem.

Pamiętam ten przeraźliwie trudny czas, mimo, że mój mózg permanentnie stosuje mechanizm obronny, starając się choć trochę o tym wszystkim zapomnieć. Z każdego szpitalnego kąta czaiła się śmierć oraz strach - i mimo ogromnych starań personelu medycznego, nierzadko kostucha przychodziła po maleńkie istoty ludzkie, leżące w inkubatorach. Zdarzyło mi się przytulać na szpitalnym korytarzu zupełnie obcą kobietę, matkę, której całe ciało drżało od histerycznego płaczu, gdyż właśnie powiadomiono ją o stracie dziecka… Nie pamiętam już jej imienia, ale wyraz oczu owszem - widocznej w nich rozpaczy po prostu nie można zapomnieć.

Pewnego dnia zdarzyło mi się również trzymać za rękę matkę płaczącą ze szczęścia, której dziecko wprawdzie otarło się o śmierć, ale przeżyło, a następnie wróciło do całkowitego zdrowia! Niejednokrotnie o przetrwaniu człowieka zadecydowała wiedza i doświadczenie lekarzy, a także specjalistyczny, absolutnie niezbędny sprzęt. Spora część tych urządzeń była darem fundacji WOŚP - widziałam to chyba we wszystkich pięciu szpitalach. Bardzo liczne inkubatory dla wcześniaków i najciężej chorych noworodków, maszyny do analizowania wyników badań krwi, rezonanse magnetyczne, urządzenia do przesiewowego badania słuchu, pompy insulinowe, specjalistyczne łóżka z podnośnikiem, respiratory i sama nie wiem, co jeszcze. Były też w jednym szpitalu białe drzwi z ogromnym czerwonym sercem WOŚP, a w środku znajdował się wysokiej klasy sprzęt do diagnozowania pacjentów onkologicznych. Gdy przechodziłam korytarzem widziałam przy tych drzwiach nieustanny ruch w obie strony - regularnie wprowadzano tam łóżka z nowymi dziećmi, żeby przeprowadzić diagnozę i zdążyć przed rakiem… 

Po tych koszmarnych doświadczeniach, naprawdę jestem w stanie sobie wyobrazić, jak wiele dziecięcych żyć zostało uratowanych dzięki niesamowitej idei WOŚP. Jestem też w stanie sobie zwizualizować skalę cierpienia dzieci, ich matek, ojców, rodzeństwa, babć, dziadków i innych bliskich - gdyby tego sprzętu tam wtedy nie było. 

Niektórzy zarzucają Owsiakowi, że jego organizacja wyręcza państwo w zapewnieniu obywatelom opieki zdrowotnej. Tylko że te osoby zdają się zapominać, że państwo to my, Polacy, a budżet państwa to wyłącznie nasze podatki. Rząd nie ma absolutnie żadnych własnych pieniędzy - ma tylko te, które zabierze ludziom. To my, obywatele, przymusowo (podatki) składamy się na służbę zdrowia, a następnie dobrowolnie dotujemy ją wpłacając pieniądze na akcję WOŚP. To nie Owsiak wyposaża szpitale, tylko społeczeństwo, a on to po prostu dla nas wspaniale organizuje. I coś Wam powiem ze swojego długoletniego szpitalnego doświadczenia. Jeśli komuś się wydaje, że gdyby nie było WOŚP, to rząd zapewniłby szpitalom potrzebny specjalistyczny sprzęt - jesteście w błędzie. Od lat widzę ten system od środka, przebywam w szpitalach, jestem w stałym kontakcie z lekarzami i pielęgniarkami. Niezmiennie słyszę od pracowników służby zdrowia to samo: nieustanny brak pieniędzy. Szpitale są zbyt słabo wspierane, dotacje niedoszacowane, brakuje funduszy na operacje, na leki, na sprzęt, na diagnostykę, na profilaktykę, na pensje, dosłownie na wszystko. Personel zamiast opiekować się pacjentami, tonie w biurokracji, gdyż musi się rozliczać z każdej zużytej strzykawki. Gdyby nie było w szpitalach aparatury podarowanej przez WOŚP, to nie oszukujmy się - po prostu nie byłoby jej prawie wcale, zaś wyposażenie oddziałów noworodkowych, dziecięcych i geriatrycznych zdecydowanie niewystarczające. Brutalna prawda jest taka, że konsekwencją tych niewystarczających zasobów, dla wielu dzieci byłby po prostu brak szansy - czyli śmierć lub dużo trudniejsza walka o zdrowie. Ktoś, kogo takie sytuacje nigdy nie dotknęły, może mieć trudność z wyobrażeniem sobie skali problemu oraz tego, jak wygląda walka o życie oraz koszty leczenia tak zwanych „intensywnych” pacjentów. Jednak wystarczy choć trochę empatii i odrobina wyobraźni, aby zobaczyć przynajmniej zarys. 

Niektórzy ludzie mają też problem z faktem, że Jurek Owsiak i jego współpracownicy mają jakieś korzyści z działalności w fundacji. Ja nie mam z tym kłopotu, gdyż nie oczekuję od nikogo ascezy, ani tego, że przez pół życia będzie intensywnie pracował za darmo, poświęcał na coś większość swojego czasu i energii, podporządkowywał jakiejś idei swoje najlepsze lata, a nawet życie całej rodziny - i przez ten czas nic nie zarabiał.  Nawet największym twardzielom cieżko byłoby przez 27 lat tak aktywnie działać, będąc jedynie o chlebie i wodzie, serio. Dodam jeszcze, że WOŚP jest chyba najczęściej kontrolowaną pod względem skarbowym i wyjątkowo skrupulatnie rozliczaną organizacją charytatywną. Widocznie przez te wszystkie lata działalności fundacji, nie doszukano się tam żadnych spektakularnych nieprawidłowości - w przeciwnym razie zaciekli wrogowie Owsiaka już dawno by taką rzecz wykorzystali.

Ja mam problem zupełnie z czym innym - a mianowicie z faktem, że w naszym kraju (w innych być może też) hejt oraz zawiść dotykają każdego, kto choć trochę wzbije się ponad przeciętność. Ci, którzy swoim działaniem osiągają sukces i sławę - zawsze muszą mierzyć się z nienawiścią, z pustosłowiem, z rzucaniem kłód pod nogi. Zdaję sobie sprawę, że nie każdego musimy lubić (sama nie lubię wielu osób, jak i też wiele osób za mną nie przepada). Co nie oznacza, że mamy prawo taką osobą gardzić lub działać na jej szkodę. Za Owsiakiem też można nie przepadać, nie podzielać jego poglądów, sposobu bycia czy wypowiadania się - ale naprawdę trzeba mieć mocno zaciśnięte powieki, żeby nie dostrzegać wagi dzieła, które stworzył. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to fenomen na skalę międzynarodową, to nasza wizytówka w świecie. Tylko jednemu człowiekowi udaje się co roku tak zmotywować Polaków, aby chcieli wspólnie przeprowadzić wielką akcję charytatywną. Na co dzień, podzieleni światopoglądem, statusem społecznym, podejściem do polityki, religią i wieloma innymi rzeczami - potrafimy się jednak zjednoczyć w dniu finału WOŚP, by wspólnie doposażyć polskie szpitale. To jest dobre, to jest piękne i to nas wyróżnia.

Uważam, że działalność WOŚP to fenomenalne dzieło, z którego możemy być dumni. To praca tysięcy niesamowicie zaangażowanych wolontariuszy, często dzieci, których pociągnął za swoją ideą Jurek Owsiak - przez 27 lat! To wiele uratowanych młodych żyć, aktywności społecznej, ogrom radości w ludzkich sercach, istotne wsparcie dla działalności polskich lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych. To idea, która nas łączy!

Wiem, że nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem - dramatyczne wydarzenia z Gdańska oraz hejt skierowany w stronę Jurka są dowodem, że nawet największe dobro ktoś może próbować obrócić w zło. Ale podobno ludzi dobrej woli jest więcej - tak twierdził Czesław Niemen i szczerze chciałabym w to wierzyć. Pomoc jest przecież dobrowolna - jeśli nie chcesz udzielać Orkiestrze wsparcia, to nie pomagaj - istnieje tyle innych akcji charytatywnych. Ale proszę, również nie przeszkadzaj!!! Pozwól rodzicom ocalałych dzieciaków i wielu innym chętnym ludziom wspierać dzieło, które realnie zmniejsza ilość cierpienia w naszym kraju. Być może Ty sam/sama lub Twoje dziecko kiedyś znajdzie się w sytuacji, w której życie będzie zależało od specjalistycznego sprzętu medycznego. Nikt przecież nie wie, co przyniesie los…

Na koniec powtórzę raz jeszcze… Podczas wielomiesięcznego pobytu na oddziałach intensywnej terapii noworodka w kilku polskich szpitalach, widziałam wystarczająco dużo, aby wyrobić sobie własne zdanie na temat działalności Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Mam nadzieję, że Jurek Owsiak odpocznie, nabierze dystansu i jednak wróci do dyrygowania Orkiestrą, gdyż jego energia i charyzma są tam potrzebne. Ta idea naprawdę ma sens, zdecydowanie jest ważna i potrzebna - a poniższy portret mojej córki niech będzie tego ŻYWYM przykładem… Nie niszczmy dzieła Orkiestry, owocu pracy wielu rąk, bo ludzie oraz ich idee to nie feniksy, więc z popiołów mogą się już nie odrodzić…

EDIT: Żona i córka zamordowanego prezydenta również proszą o wparcie dla WOŚP i Jurka Owsiaka...